Notka żałobna
Monday, February 8, 2010
Dziś nie będzie o etymologii. Dziś podzielę się informacją, która pod koniec zeszłego tygodnia wprawiła mnie w jakiś dziwny smutek.
Otóż na dalekich wyspach archipelagu Andamanów zmarła w wieku osiemdziesięciu pięciu lat Boa Sr. Jej śmierć, poruszająca jak każda, jest jednak wydarzeniem większej wagi niż tylko jednostkowej. Odchodząc w nieznane, Boa Sr zabrała ze sobą język bo, którego była ostatnią, żyjącą użytkowniczką. Bo należał do grupy języków andamańskich, którymi rdzenni Andamanie posługiwali się najprawdopodobniej od około siedemdziesięciu tysięcy lat, czyli od chwili, gdy ich przodkowie trafili na owe izolowane wyspy z Afryki. Co więcej – języki owe (o których więcej można przeczytać tu) trwały praktycznie niezmienione obcymi wpływami do co najmniej połowy XIX wieku. Można więc z łatwością zaryzykować stwierdzenie, że Boa Sr używała mowy zbliżonej do języka, którym posługiwali się pierwsi mówiący ludzie (tu ciekawostka – jednym z języków archipelagu Andamanów jest tzw. “język sentinel”, używany przez pierwotne plemię, unikające wszelkiego kontaktu z resztą ludzkości – wskutek czego lingwiści nie mają o nim żadnych informacji, poza tą, że istnieje.)
Być może to zupełnie naturalna kolej rzeczy. Języki starsze umierają, wypierane przez bardziej popularne i lepiej przystosowane ewolucyjnie, a przy tym takie, które miały po prostu więcej szczęścia. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że za każdym razem gdy wymiera jakiś język, tracimy coś więcej niż tylko kilka słów. A takich języków jak bo jest więcej. Specjaliści szacują, że (dane z 2005) spośród 6912 języków, jakimi posługują się obecnie mieszkańcy Ziemi, 516 jest językami prawie wymarłymi, co oznacza, że korzysta z niego tylko kilka do kilkunastu osób w podeszłym wieku. I nie chodzi przy tym wyłącznie o języki pierwotnych, zagubionych w dalekich dżunglach plemion. W Europie mamy do czynienia z dwunastoma językami klasyfikowanymi jako “prawie wymarłe” lub “poważnie zagrożone” . W kilku łotewskich wsiach mieszka na przykład kilkadziesiąt (lub kilkanaście, w zależności od źródła) osób posługujących się językiem liwońskim. Mieszanym językiem romsko-greckim w roku 2000 posługiwało się 30 osób. Językiem ume sami, używanym w Szwecji i Norwegii mówi osób 10. Także i “nasze” języki - kaszubski i “dolnośląski” klasyfikowane są jako odpowiednio “poważnie zagrożony” i “niemal wymarły”.
Szkoda.
Na koniec możemy już tylko posłuchać nagrań, takich jak dostępne pod poniższymi linkami: