Krwawa Mary
Ani się obejrzałem, a niepostrzeżenie nadeszła piękna wiosna. Czas więc wyrwać się z zimowego odrętwienia, zrzucić grube kurtki i buty i zająć się świętowaniem tej pięknej pory. A ponieważ można świętować bez napojów procentowych, ale rząd nie wprowadził jeszcze takiego obowiązku, zaproponuję wam dziś po szklaneczce Bloody Mary, czyli “krwawej Mary”, lub nawet bardziej swojskiej Marysi.
Sam drink składa się jak zapewne większość z nas wie (lub pamięta) z wódki i soku pomidorowego, z dodatkami, którymi mogą być sos tabasco, sos Worcestershire, pieprz, sól, oliwki, seler, chrzan, sok cytrynowy lub nawet bulion (też się zdziwiłem).
Historią ów napój sięga pierwszej połowy XX wieku. Niestety jednak, jak w przypadku wielu przełomowych wynalazków w dziejach ludzkości, także i ten nie ma jednego ojca. Autorem pierwszej krwawej Mary był francuski barman Fernand Petiot (1900-1975) pracujący w paryskim barze “Harry’s New York Bar”, ulubionym miejscu spotkań Amerykanów i innych obcokrajowców, zwłaszcza z kręgów artystycznych. Przy kontuarze Petiota pojawiali się m. in. Ernest Hemingway, Rita Hayworth, Humphrey Bogart, bokser Jack Dempsey oraz Coco Chanel. Wynalazku Francuz dokonał na początku lat 20-ych, zainspirowany narzekaniami zagranicznych gości na brak ostrzejszego w charakterze drinka.
Niemniej sam Petiot przyznał w 1964 roku, iż tworząc kompozycję, inspirował się drinkiem wymyślonym przez amerykańskiego aktora, konferansjera i komika George’a Jessela (1898 – 1981) o którym w ramach ciekawostki można dodać, iż był kochankiem m. in naszej Poli Negri. Różnica między napojami polegała jednak na tym, że Jessel pijał krwawą Mary w wersji – pół wódki, pół soku pomidorowego, czyli bez przypraw i innych dodatków.
Skąd jednak wzięła się nazwa? Otóż Petiot opowiadał, iż w Chicago istniał bar o nazwie “Bucket of Blood” (“Wiadro krwi”) i pracowała tam kelnerka, zwana z powodu swego charakteru właśnie Bloody Mary. Niektórzy historycy drinków (tak, są też i tacy) twierdzą z kolei, iż nazwa ta odnosi się do – równie “ostrej”- aktorki Mary Pickford (1892-1979). Te dwie panie nie wyczerpują jednak wszystkich krwawych Marysiek w historii. Przydomek ten nadawano często (wiele egzekucji na koncie) angielskiej królowej Marii I. Istnieje też pewna mityczna Bloody Mary. To wiedźma/zjawa, pojawiająca się w lustrze po trzykrotnym wypowiedzeniu jej imienia. W niektórych wersjach, wywołujący owego ducha powinien powiedzieć “Krwawa Mary, zabiłem twoje dziecię” – tak czynią ci, którzy uważają, iż Bloody Mary była młodą kobietą, która oszalała i popełniła samobójstwo, po tym jak uprowadzono jej dziecko.
Inni natomiast wierzą, że Mary – pełne nazwisko Mary Worth – była kobietą niesłusznie oskarżoną o zabójstwo swoich pociech i straconą (wtedy wywołuje się ją mówiąc przed zwierciadłem: “Wierzę ci, Mary Worth”). Nie jest natomiast pewne, po co ktokolwiek miałby ową Mary wywoływać, gdyż zjawa pojawiając się często morduje petentów (np wyrywając im twarz) lub wciąga na drugą stronę lustra, a jeśli nawet uda się komuś to spotkanie przeżyć, krwawa mama będzie go nawiedzać po kres życia.
Jak dotąd nie powiedzieliśmy ani słowa o etymologii. Pominiemy sprawę imienia i spójrzmy na moment na historię słowa blood (krew). W staroangielskim słowo to brzmiało blod i przyszło z protogermańskiego blodam, wywodzącego się z kolei z praindoeuropejskiego rdzenia bhloto – oznaczającego puchnąć, tryskać, bić strumieniem – odnoszącego się do “tego, co wypływa z rany”. Nasza polska krew pierwotnie miała podobny sens, tak jak i łacińskie cruor (również początkowo tylko “krew na zewnątrz”) i dopiero potem zaczęła oznaczać “to, co płynie w żyłach”. Fachowcy przypisują to przesunięcie sensu zanikaniu tabu, zakazującego nazywania tak ważnej dla życia substancji.
Aby zakończyć mniej krwawym, a bardziej wesołym akcentem, dodam że wspomniany wyżej barman Petiot wygrał kiedyś konkurs picia piwa z wynikiem 2 litry w 46,5 sekundy.
zeen wrote:
Jak zwykle zachowam rezerwę, dopóki te pogłoski nie zostaną potwierdzone.
Cieszy powrót merytoryzmu, czyli sięgania do stanów, w tym przypadku jednego stanu wskazującego na spożycie.
Idę walnąc lufę…
Posted on 30-Mar-11 at 11:57 pm | Permalink
foma wrote:
przepraszam, gdzie w krwi jest puchnąć, tryskać, bić strumieniem i wypływać z rany?
Posted on 31-Mar-11 at 9:07 am | Permalink
komerski wrote:
@ zeen: l’chaim!
@ foma: Wyjaśnię, jak tylko uporam się z pracą
Posted on 31-Mar-11 at 9:22 am | Permalink
entelepentele wrote:
Mnie tam niejedna Bloody Mary twarz wyrwała! Ech, dawne czasy, już chyba nie wrócą:)
Posted on 01-Apr-11 at 8:43 am | Permalink
foma wrote:
skoro wyrwana twarz wróciła, to może i czasy wrócą
Posted on 01-Apr-11 at 11:04 am | Permalink
zeen wrote:
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/niezwykle-wlasciwosci-popularnego-drinka,1,4230101,wiadomosc.html
Kolega Grzegorz inspiruje
Posted on 02-Apr-11 at 4:26 pm | Permalink
schron wrote:
jeszcze wyjdzie, że i białego Ruska skomponował ten sam utalentowany wszechstronnie barman..
Posted on 04-Apr-11 at 12:31 pm | Permalink
foma wrote:
bo tak to jest z barmanami, że są wszechstronnie utalentowani ;]
Posted on 05-Apr-11 at 4:06 pm | Permalink
Bobik wrote:
Krwawe koktajle to coś bardzo odpowiedniego dla potomka wilków. Gdyby tak jeszcze Autor dorzucił kilka plasterków krwawej kiszki na zagrychę…
Fomie mógłbym objaśnić poglądowo, gdzie w krwi jest puchnąć, tryskać, bić strumieniem i wypływać z rany, tylko musiałby dać mi się ugryźć i podpisać, że po żadnych sądach ciągał mnie za to nie będzie.
Gdyby miało dojść do dealu, to od razu informuję, że szczepiony jestem.
Posted on 06-Apr-11 at 4:34 pm | Permalink
Torlin wrote:
A mnie ona nie smakuje. I nazwa jakaś taka krwista. Na wiosnę? Chyba późną jesienią.
Posted on 07-Apr-11 at 5:39 am | Permalink
Hoko wrote:
Bobiku, jesteś pewny z tymi wilkami? A może lis albo jenot?
Posted on 13-Apr-11 at 10:19 am | Permalink
a cappella wrote:
Najlepiej smakuje po 80-100 km na rowerze. Ale sam sok pomidorowy też wówczas znakomicie smakuje
Najserdeczniejszości wielkanocno-wiosenne dla Autora, Bliskich, Gości!!!
Posted on 25-Apr-11 at 1:35 pm | Permalink
zeen wrote:
No już będzie… Bo Mary się wykrwawi na amen…
Posted on 29-Apr-11 at 6:43 pm | Permalink
heh wrote:
na komerskiego zdaje się, że tylko klaps podziała!
zresztą na kogo by nie podziałał
trochę tu biednie szanowny panie blogerze! ech
Posted on 06-May-11 at 7:55 pm | Permalink
telemach wrote:
szkoda, że już nie.
Posted on 18-Jun-11 at 1:07 am | Permalink
dru' wrote:
No nawet ja zacząłem coś pisać.
Rusz, że się komerski…
Posted on 27-Jul-11 at 6:07 pm | Permalink
foma wrote:
nie da się ukryć, dru’ się rozhulał, z korzyścią dla wszystkich. a kolega komerski rzuci obietnicę i nic. nawet klapsy bez efektu ;]
Posted on 27-Jul-11 at 11:13 pm | Permalink
zeen wrote:
Zwiedza jeden ze stanów, bezinternetowy…
Posted on 29-Jul-11 at 8:54 pm | Permalink
telemach wrote:
Potężny niedosyt ze względu na autorską wstrzemięźliwość. Ale najwidoczniej można tak. Tak też.
Komerski szanowny: dyć Umberto Eco częściej popełnia książki niż Ty blogowe notki.
Posted on 12-Sep-11 at 5:43 pm | Permalink
dru' wrote:
A kto to jest ten Umberto Eco? Warte coś te jego książki?
Posted on 15-Sep-11 at 11:25 pm | Permalink
pmk wrote:
Fizyk taki, o wahadłach pisał.
Posted on 19-Sep-11 at 3:55 pm | Permalink