Ale wsiowi ci poganie…
Monday, September 20, 2010
Poganin… Słowo niegdyś równie kąśliwe i chętnie stosowane, co dzisiaj liberał, albo inny (pre)zapaterysta. Zwykle nikt, kto się nim posługiwał nie zamierzał poprawić samopoczucia obdarzanego tym epitetem człowieka. Raczej spodziewał się jego szybkiej dekapitacji, posłania na stos, ćwiartowania, czy – w najmniej widowiskowym wypadku – nawrócenia.
Okazuje się jednak, że to nie jest wymysł chrześcijańskiej Europy. Słowem tym zaczęli się posługiwać już rzymscy legioniści i to także w niezbyt pochlebnym sensie. Polski poganin - jak i jego angielski odpowiednik: pagan - wywodzą się z łacińskiego słowa pagus, oznaczającego (cytuję za słownikiem Kumanieckiego): “okrąg”, “gminę”, “kanton” lub, co ważniejsze: “wieś”, “ludność wiejską”. Paganus z kolei oznaczał mieszkańca owych “gmin” – członka “ludności wiejskiej”, w skrócie wieśniaka, przeciwstawianego człowiekowi zwanemu urbanus - miastowemu. Starożytność była od naszych czasów różna pod wieloma względami, ale tak samo jak dziś, ci którzy mieszkali wśród murów, fekaliów na ulicy i kurzu, czuli się o wiele lepsi od ludzi wychodzących co rano na pole, oddychających pełną piersią i patrzących jak im rośnie. Paganus szybko stał się więc terminem pejoratywnym (a w angielszczyźnie pojawił się też jako peasant - chłop, ale też prostak, kmiot - poprzez francuskie pays i paisant).
Legioniści rzymscy, jak wszyscy wojacy świata, czujący się lepsi od wszystkich uwiązanych do pługa, a w zasadzie od każdego cywila, używali słowa paganus jako wyzwiska dla tych, którzy mieczem nie robią, a parają się jedynie piórem, czy kosą. W końcu zdobywcy świata musieli się jakoś odróżnić od plebsu (nie wiem jak teraz, ale kiedy chodziłem jeszcze do szkół, nazwanie kogoś “wieśniakiem” wciąż było poważną zniewagą). Ten nieładny zwyczaj przejęli od nich pierwsi chrześcijanie. Uważali się za żołnierzy Chrystusa, którym św. Paweł nakazał w liście do Efezjan (6:13) “zakładanie pełnej zbroi Boga”. W niemal identycznym duchu wypowiadali się Tertulian i Augustyn Aureliusz, znaczy, św. Augustyn. Podobnie jak legioniści, samych siebie zwali miles (żołnierzami), a niewiernego określali właśnie słowem paganus. Historia jedynie utwierdziła ów związek i scementowała, to właśnie na wsiach najdłużej utrzymywała się wiara w stare bóstwa, którą plenili mieczem, ogniem i Biblią wychodzący z miast ludzie.
Język angielski ma jeszcze inne słowo na “poganina, barbarzyńcę”. Heathen. Słowo jest germańskie (zero łacińskich wpływów), ale oznacza niemal dokładnie to samo. Heath, to wrzosowisko, teren dziki, nieucywilizowany, heathen - mieszkaniec wrzosowisk – zapewne dziki i nieucywilizowany. Naśladując losy paganusa, heathen stał się pejoratywnym określeniem innowiercy. Po raz pierwszy użył tego słowa (ew. św. Marka 7:26) autor przekładu Biblii na język gocki biskup Wulfila, określając nim – jako ani chrześcijan, ani żydów - zhellenizowanych mieszkańców części Syrii zajmowanej dawniej przez Fenicjan.