Złapał tłumacz Tatarzyna…

Nie mam pojęcia, skąd Sienkiewicz wytrzasnął tytułowe powiedzonko, ale pojawia się ono w “Potopie” w następującym fragmencie:

- Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma! – odparł śmiejąc się Jan Skrzetuski. – Jeszcze Carolus w Polsce, jeszcze Kraków, Warszawa, Poznań i wszystkie znamienitsze miasta w jego ręku, a ojciec już chcesz, żeby się okupował. Ej, siła się jeszcze przyjdzie napracować, nim o elektorze pomyślimy!

Pamiętamy ze szkół różnych, jak to wyglądało. Szlachciura polski zaczął wołać do swoich kompanów, iż owego Azjatę pochwycił. Rozochoceni bojowym sukcesem kolegi Sarmaci zaczęli go zachęcać, by przywiódł jeńca, którego zapewne chcieli poddać różnym, charakterystycznym dla polskiej gościnności, procedurom. Niestety, okazało się, że zwycięski szlachcic Tatara złapał, ale ów Tatar dłużnym mu nie pozostał i tak samo, a nawet skuteczniej, pochwycił jego. Co ciekawe, anegdota owa pojawia się też w sferze języka angielskiego. Oto mamy dowcip o irlandzkim żołnierzu:

Irish soldier (shouting from within the brush): I’ve captured one of the enemy.
Captain: Excellent! Bring him here.
Soldier: He won’t come.
Captain: Well, then, you come here.
Soldier: I would, but he won’t let me.

Irlandzki wojak (krzyczy z gęstych zarośli): Złapałem wroga.

Dowódca: Doskonale! Dawaj go tu.

Wojak: Ale on nie przyjdzie.

Dowódca: No to ty wracaj.

Wojak: Wróciłbym, ale on mnie nie chce puścić.

Diabli jedynie raczą wiedzieć, gdzie się ta historyjka narodziła, zupełnie możliwe jednak, że jest to stary wojskowy dowcip, dostosowywany do lokalnych realiów przez synów Aresa na każdym z pól bitew Europy.  My w Polsce jednak znamy wersję o Tatarze. A co o Tatarach wiedzą Anglosasi?

Tatar (a także Tatarka, i język tatarski) to po angielsku Tartar. Słowo to notujemy w języku Szekspira od około 1369 roku. Występowało początkowo pod postacią Tartary (w luźnym przekładzie Tataria – czyli “kraina Tatarów”).  Do angielskiego trafiło z łacińskiego Tartarus, które z kolei wywodzi się z perskiego Tatar.  Początkowo terminem tym określano hordy Dżyngis Chana  – Tata to używana przez Mongołów nazwa ich plemienia.  Nietrudno zauważyć, że Europejczycy wtrącili sobie w stepowo-azjatyckie słowo literę “r”. Nie mogli pewnie zrobić inaczej, gdyż od dawna znali słowo Tartarus (gr. Tartaros) oznaczające w greckiej mitologii najmroczniejszą, najstraszniejszą, najbardziej zabójczą i groźną część Hadesu – antycznego piekła. Dzielni Europejczycy widząc, co robią Mongołowie rozlewający się po ich kontynencie, skojarzyli sobie oba słowa (Tatar i Tartar) ze sobą i stąd pomieszanie oraz wtrącone “r”. Francuski święty Ludwik pisał w liście z 1270 roku, iż:

Biorąc pod uwagę obecne zagrożenie ze strony Tatarów (Tartars) albo zepchniemy ich do piekła (Tartarus) skąd pochodzą, albo oni poślą nas prosto do nieba.

Od około 1623 roku Anglicy używają słowa Tartar jako określenia osoby władczej, łatwo wpadającej w gniew, dzikiej, nieutemperowanej. Uwaga panowie! Można (ale na własne ryzyko) słowem Tartar nazywać też pewien specyficzny typ kobiety, w polszczyźnie szerzej znany jako herod-baba. Unikając oskarżeń o szowinizm spieszę dodać, iż w drugą stronę działa to podobnie – domowy tyran, zamordysta to również Tartar.

Nie wolno zapominać, że tartar (mała litera nieprzypadkowa) ma również inne znaczenie. Otóż jeśli zrezygnujemy z wielkiej litery, otrzymujemy słowo oznaczające współcześnie osad na zębach. Ten sam, z którym zmagają się producenci past do zębów (niekoniecznie miętowych). To słowo jednak nie przyszło nad Tamizę z Persji.  Tartar to wodorowinian potażu (proszę nie pytać, cóż to za stwór, jakaś pozostałość po fermentacji pono) i pokonał  tradycyjną dla angielskich słów drogę – starofrancuskie tartre, łacińskie tartarum i późnogreckie tartaron. W grece słowo to oznaczało osad pojawiający się we wnętrzu beczek po winie.

O Tatarach to prawie tyle. Jako jednak, że zbliża się pora obiadu, wspomnijmy jeszcze o pysznym tatarze - otóż po angielsku tatar to nie żaden zwykły tatar, ale rodzaj steku – nazwa tego cudu brzmi steak tartare (koniecznie z “e” na końcu). Ta nobilitacja potrawy cieszy niezmiernie, tym bardziej, że żaden ze znanych mi Anglosasów nie chciał nawet słyszeć o połknięciu surowego mięsa. Dziwni ci Anglicy.