Si vis pacem… Paracelsus!
Nazwisko tego pana pojawiło się w ostatnim wpisie i komentarzach do niego. Pomyślałem, że warto sprawdzić, czy czasem nie miał on jakiegoś wkładu w język angielski (tudzież inne) i okazuje się, że – owszem – miał.
Na początek podstawy (sporządzone za pomocą alchemicznej reakcji ctrl-c, crtl-v w tym oto alembiku):
Paracelsus, właśc. Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim (ur. 10 listopada 1493 lub 1494 w Einsiedeln, Szwajcaria, zm. 24 września 1541 w Salzburgu, Austria) – lekarz, aptekarz, zielarz, alchemik, toksykolog, praojciec nauki o podświadomości, filozof – naukowiec pełną gębą i postać zasługująca na szersze opisanie, niż ja to jestem w stanie uczynić. Zajmijmy się więc kwestią “Paracelsus a słowa”
Pierwsze z nich to sylph - czyli sylfida. Słowo to ukuł własnoręcznie nasz bohater w XVI stuleciu i już około wieku później, bo w 1657 notujemy je w angielskim. Początkowo odnosiło się do zamieszkujących powietrze duchów, które Paracelsus opisywał jako śmiertelne, lecz nie posiadające duszy. Nie do końca wiadomo skąd u niego pomysł, lecz prawdopodobnie sugerował się łacińskim silva - las i grecką nimfą. W języku angielskim wyraz uzyskał też znaczenie “smukłej, pełnej wdzięku dziewczyny”, które spotykamy po raz pierwszy w roku 1838 – przez skojarzenie z lekkim i zwiewnym, “powietrznym” sposobem poruszania się onych. Sylfida “mniejsza” (ang. silphid) występuje od 1680 i oznacza mniejszy “podgatunek” wspomnianych na początku duchów powietrza.
Gnome - czyli gnom albo krasnolud - w angielskim pojawia się w roku 1712 poprzez francuskie gnome i łaciński wyraz gnomus. Słowa tego (gnomi) używał w XVI stuleciu Paracelsus na określenie istot przypisanych do żywiołu ziemi (stąd późniejsze krasnoludy z fantastyki mają niesłychane upodobanie do kopania tuneli i wygrzebywania z niej przeróżnych skarbów) Drugą nazwą jaką Paracelsus nadawał tym istotom była pygmaei. W XIX wieku gnomy były już “naszymi” krasnoludkami w czerwonych czapeczkach, których pierwsze ogrodowe figurki trafiły na Wyspy z Niemiec pod koniec lat sześćdziesiątych XIX stulecia.
Alkahest - tu już wkraczamy na teren poważnej alchemii. Alkahest to rozpuszczalnik absolutny, substancja zdolna rozpuścić wszystkie inne. Słowo wymyślone przez Paracelsusa, który zmyślnie nadał mu pseudo-arabskie brzmienie. W angielskim pojawia się w 1641, z francuskiego alcahest. Nie mogę się powstrzymać i zastanawiam się, w czym nasz biedny ojciec medycyny chciał ten alkahest przechowywać?
Laudanum - kolejna leksykograficzna produkcja Paracelsusa. Tak nazwał on wytwarzany przez siebie medykament, zawierający ponoć: złoto, mielone perły i wiele innych niezwykle drogich składników, z których z pewnością głównie aktywnym było opium. Możliwe, że słowo pochodzi od łacińskiego laudere (wysławiać, chwalić) lub ladanum - żywica gumowa. W angielskim od 1543 i w tym języku bardzo szybko zaczęło oznaczać każdy rodzaj napoju alkoholowego z domieszką opium.
Undine - pol. ondyna – kolejny z duchów przypisanych przez Paracelsusa żywiołom. Ondyny były istotami wody, a ich nazwa wywodzi się z łacińskiego unda - fala. W angielskim od 1821 roku, słowo spopularyzowane przez niemiecki romans autorstwa niejakiego Friedricha Heinricha Karla La Motte, barona Fouque pod tytułem “Undine, eine Erzählung” (1811) Nasza polska ondulacja ma ten sam “falowy” źródłosłów.
Zinc - cynk – istnieje duże prawdopodobieństwo, że i tego słowa użył jako pierwszy (ok. 1526) właśnie Paracelsus. Zinke to po niemiecku “szpic, ząb, ostre zakończenie” i nasz bohater skojarzył je sobie z wyglądem kryształków cynku po wytopieniu. W angielskim od 1651.
Ramzel wrote:
Toż to nawet terroryści wiedzą w jaki sposób transportuje (i przechowuje) się niebezpieczne materiały. Kilka mniejszych – bezpiecznych elementów gotowych do zespolenia w każdej chwili w niebezpieczną całość. Z rzeczy mniej szkodliwych wystarczy Poxipol wymienić.
Posted on 20-Jan-09 at 2:33 am | Permalink
a cappella wrote:
No-no – czego to się ludź nie dowie!…
Posted on 20-Jan-09 at 7:47 am | Permalink
a cappella wrote:
…i czas letni wciąż u Szanownego Pana… Teraz to już nie opłaca się zmieniać…
Posted on 20-Jan-09 at 7:48 am | Permalink
komerski wrote:
@Ramzel: Znaczy – trzeba by mieć dwie fiolki, z których w razie czego wylewamy jednocześnie składniki na coś, co chcemy rozpuścić? Strasznie niewygodne.
@A capella: Ten letni czas, to taki mój zimowy pakiet antydepresyjny.
Posted on 20-Jan-09 at 8:01 am | Permalink
a cappella wrote:
Przeczytało mi się ‘blanket’ zamiast pakiet – też ładnie…
Posted on 20-Jan-09 at 8:29 am | Permalink
komerski wrote:
‘Blanket’ to kolejny z elementów pakietu…
Posted on 20-Jan-09 at 8:31 am | Permalink
Ramzel wrote:
Wygodniejsze, niż trzymanie w ręce lub w kieszeni.
Posted on 20-Jan-09 at 9:05 am | Permalink
PAK wrote:
Paracelsus naukowcem? No, no, nie wiem — jak wynika z notki, raczej słowotwórcą
Posted on 20-Jan-09 at 10:58 am | Permalink
komerski wrote:
Naukowcem-słowotwórcą był
Posted on 20-Jan-09 at 11:00 am | Permalink
Hoko wrote:
I jeszcze – mitotwórcą
Posted on 20-Jan-09 at 11:27 am | Permalink
komerski wrote:
Żeby nie powiedzieć – mitomanem
Posted on 20-Jan-09 at 12:25 pm | Permalink
foma wrote:
Żeby nie powiedzieć: “był”
Posted on 20-Jan-09 at 1:02 pm | Permalink
PAK wrote:
A w ogóle skąd ten ‘product placement’?
(Tym bardziej, że tyle różnych produktów nosi to miano. I trwa.)
Posted on 20-Jan-09 at 1:33 pm | Permalink
Hoko wrote:
Hm, skoro o słowach mowa – czy Paracelsus to zbitek od “para” i “Celsus”, czyli że taki niby Celsus, udający Celsusa
Posted on 20-Jan-09 at 1:43 pm | Permalink
foma wrote:
Albo dwóch Celsusów
Posted on 20-Jan-09 at 1:47 pm | Permalink
komerski wrote:
Równy (lub większy) Celsusowi – w sumie tak, taki nibyCelsus
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aulus_Cornelius_Celsus
Posted on 20-Jan-09 at 1:55 pm | Permalink
zeen wrote:
To on nie był bratem Paracetamola?
Posted on 20-Jan-09 at 2:53 pm | Permalink
foma wrote:
W jednym żyli domu
Ceslus z Cetamolem.
Celsus tkwił na strychu,
Cetamol na dole.
Lecz pewnego dzionka
domek się ich zwalił.
Czyja to robota?
Gnomów vel krasnali.
Parą poszli tedy
Ceslus z Cetamolem,
złorzecząc pod nosem:
“Gnomom przyp…le!”
Posted on 20-Jan-09 at 3:12 pm | Permalink
PAK wrote:
A już myślałem, że idziemy ‘tropem gazu’ — czyli, że para od wygotowania wody z Celsusa.
Posted on 21-Jan-09 at 9:55 am | Permalink
komerski wrote:
Gotowanie staruszka Celsusa to byłby jakiś sadyzm… Choć może wtedy zostałby świętym, patronem lekarzy…
Posted on 21-Jan-09 at 9:58 am | Permalink
Torlin wrote:
To jest bardzo ciekawe, ja uwielbiam czytać o pochodzeniu poszczególnych słów, nazw.
Używam czasami słowa “sylfida” właśnie na postać wiotkiej, szczupłej, zgrabnej, takiej “powiewnej” dziewczyny, nie wiedziałem, że to ów jegomość był twórcą tej nazwy.
Gnom kojarzy mi się z krasnalem (krasnoludem, krasnoludkiem). W staropolszczyźnie słowo “krasny” oznaczało “czerwony”, później zaczęło oznaczać “piękny” (patrz rosyjskie “krasnyj” i “krasiwyj”) – krasnoludek to był facecik w czerwonej czapeczce. Ale żeby było śmieszniej “krasnoludek” po rosyjsku to jest “gnom” – i tak historia zatoczyła koło – jak Uroboros.
Posted on 21-Jan-09 at 10:18 am | Permalink
noelle wrote:
Panie Komerski, kiedy wreszcie doczekamy się wydania Pana badań etymologicznych i dociekań w formie papierowej? Chyba nazbierało się już tyle że encyklopedia mogłaby powstać… Ja w każdym razie czekam…
Pozdrawiam
Posted on 23-Jan-09 at 8:44 pm | Permalink
Telemach wrote:
Ach ten Paracelsus. Istotnie zasługuje na obszerniejsze potraktowanie. Z drugiej strony można mieć poważne wątpliwości. Bo jakże tu traktować poważnie pana, który z jednej strony oznajmia ?Dosis sola venenum facit? aby krótko po tym zacząć się kurować ołowiem w celu pozbycia się banalnego zapalenia ucha środkowego i umrzeć na ostre zatrucie tym metalem?
A wpis pouczający nader. Ukłony.
Posted on 30-Jan-09 at 1:13 pm | Permalink
komerski wrote:
@Noelle: Przepraszam, że tak długo na redzie komentarz stał – automat blogowy zgłupiał i nie dostałem maila z informacją, że jest
A co do papieru… Oj, to trzeba by się tym zająć, a z tym może być problem…:) Ale dziękuję, to miłe słowa.
@Telemach: No, bo tę dawkę, to jeszcze trza umieć ustalić
Posted on 30-Jan-09 at 1:18 pm | Permalink
noelle wrote:
Nic nie szkodzi. Czasem człowiek musi poczekać. Ja pochodzę jeszcze z takich czasów kiedy trzeba było stać w kolejkach po wszystko, więc się uodporniłam. Tak czy inaczej, pozdrawiam w ostatnim dniu przed wiekiem Chrystusowym:)
Posted on 30-Jan-09 at 1:35 pm | Permalink
foma wrote:
noelle,
wszystkiego dobrego
Posted on 30-Jan-09 at 3:09 pm | Permalink
zeen wrote:
Wiek chrystusowy to zdaje się zalicza kolega Komerski. To chyba nowa tradycja, obchodzenie wieku chrystusowego
Ja tam nie mam nic przeciwko, jeszcze trochę i podwójne święto bedę miał
Posted on 31-Jan-09 at 1:17 pm | Permalink
komerski wrote:
zeen, pamiętałeś…jestem wzruszony
Posted on 31-Jan-09 at 2:22 pm | Permalink
noelle wrote:
No tak. Potwierdzam! pozdrowienia były dla kolegi Komerskiego. Wiek chrystusowy to pięęękny wiek, kolego. Niech kolega żyje pełnią życia i pełną twarzą.
Posted on 31-Jan-09 at 3:25 pm | Permalink
foma wrote:
To zdrowie komerskiego!
Posted on 31-Jan-09 at 6:16 pm | Permalink
Torlin wrote:
Komerski – sto lat. I jeszcze trochę. Ale popisać o słowach mógłbyś trochę częściej.
Posted on 01-Feb-09 at 1:13 pm | Permalink
a cappella wrote:
Sto lat!
Plurimos Annos!
Wszelkich Najlepszości!
…i zdrrrrrrowie Szanownego Gospodarza!
Posted on 01-Feb-09 at 9:12 pm | Permalink
komerski wrote:
Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję.
Torlin – faktycznie, skoro już mam bliżej niż dalej do Grande Finale, to powinienem pisać nieco częściej
Posted on 02-Feb-09 at 11:45 am | Permalink
Hoko wrote:
Ja (odnośnie swojego pisania) doszedłem do wniosków przeciwnych
Posted on 03-Feb-09 at 8:17 am | Permalink
foma wrote:
Hoko, możesz komuś dyktować…
Posted on 03-Feb-09 at 9:24 am | Permalink
komerski wrote:
Hoko,
Ależ ja to rozumiem. W końcu ktoś musi się zająć kotami
Posted on 03-Feb-09 at 10:12 am | Permalink
PAK wrote:
Gratulacje i wszystkiego najlepszego!
(Jak to mi jakoś uciekło???)
Posted on 03-Feb-09 at 10:21 am | Permalink
zeen wrote:
Jak impreza to impreza:
Golonka dla wszystkich!
Posted on 03-Feb-09 at 12:57 pm | Permalink
foma wrote:
zeen, nie mówi się “golonka” tylko “depilacja”…
Posted on 03-Feb-09 at 2:43 pm | Permalink
komerski wrote:
foma, podoba mi się twój styl imprezowania!
Posted on 03-Feb-09 at 2:44 pm | Permalink
foma wrote:
komerski, jakie imprezowanie? w pracy jestem…
Posted on 03-Feb-09 at 2:55 pm | Permalink
komerski wrote:
Depilacja w pracy? Ho, ho!
Posted on 03-Feb-09 at 2:56 pm | Permalink
foma wrote:
Żeby robota szła gładko…
Posted on 03-Feb-09 at 3:20 pm | Permalink
zeen wrote:
Gładkość w pracy żeby nie powiedzieć: śliskość, jest bardzo pomocna w karierze…
Posted on 03-Feb-09 at 4:34 pm | Permalink
a cappella wrote:
Dwubiegunowo pomocna:
Jednym gładkość-śliskość pomaga w podlizywaniu się komu trzeba i nie trzeba, innym – w zgrabnym wyślizgiwaniu się w porę z obleśnych objęć różnych szefów i ‘starszych rangą’…
Posted on 04-Feb-09 at 5:40 pm | Permalink
foma wrote:
Dwubiegunowość znaczy, że wypowiadająca się raz występuje w roli podlizującej się, a raz obściskującej?
Posted on 04-Feb-09 at 10:52 pm | Permalink
a cappella wrote:
Nie, dwubiegunowość dotyczy pojęcia oderwanego “gładkość-śliskość”.
W formie autentycznej raczej się nie przejawia w obu formach naraz w jednym osobniku/osobniczce…
Posted on 05-Feb-09 at 5:57 am | Permalink
Etymos wrote:
Bardzo ciekawe. Rzeczywiście jeśli ten alkahest miałby rozpuszczać wszystko to… trochę się panu Paracelsusowi pomyliło w głowie… i pewnie dlatego też nie pożył długo.
A swoją drogą alkahest i alkohol to nie jest to samo?
Posted on 04-Jul-12 at 7:27 pm | Permalink