Hawaje 101

Wreszcie, po wielu tygodniach, przeszkodach, wypitych herbatach, wysłuchanych pretensjach, prośbach i petycjach – niemal w samym sercu lata – lądujemy na Hawajach.

Hawaje, po angielsku nazywają się Hawaii (wym. mniej więcej hałai). W naszych, wprawionych już w oglądaniu anglosaskich słów oczach, słowo to od razu wzbudza podejrzenia – na pewno nie narodziło się w okolicach norweskich fiordów, nie wykrzyczała go po raz pierwszy polująca w germańskim praborze blondwłosa bestia Nietzschego, ani nie wystrzelił tego słowa ze swego długiego łuku, żaden praszczur Szekspira, Russela i Davida Beckhama.

Nazwa Hawaii pochodzi z – cóż za zaskoczenie – hawajskiego. Hawajskiego, do którego trafiło z języka maoryskiego (mowa rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii), lub markiskiego (język, którym mówią mieszkańcy Markizów – wysp na Oceanie Spokojnym). W każdym razie tatą lub dziadkiem hawajskiego słowa hawajskiego jest słowo z któregoś z języków polinezyjskich. Nie do końca jednak wiadomo, co to było dokładnie za słowo.

Pierwsza teoria głosi, że hawaii, to potomek słowa Hawaiki - nazwy legendarnej krainy, z której swoje pochodzenie wywodzą niektóre ludy Polinezji.  Słowo to w różnych tamtejszych językach brzmi rozmaicie: Hawaiki, Havai?i, lub ?Avaiki. Uważający się za najstarszy z polinezyjskich ludów Samoańczycy nie znają mitu o Hawaiki, ale ich największa wyspa nazywa się Savai’i, która to nazwa ma co najmniej z Hawaiki wspólnego przodka.  Nowozelandzcy Maorysi opowiadają, że ich przodkowie przybyli na “Ziemię, Na Której Jackson Nakręcił Władcę Pierścieni” w czterdziestu odkrytych dłubankach. Hawaiki stanowi też miejsce, do którego powracają zmarli. Powracają z przystankiem na Wyspach Trzech Króli, które są najbardziej na północ wysuniętym punktem Nowej Zelandii. Wygląda więc na to, iż pierwsi Maorysi przybyli z tamtego kierunku – co zresztą nie powinno zanadto dziwić – na południe są już tylko pingwiny i humbaki. Badania genetyczne i językowe wskazują zresztą, iż ci Polinezyjczycy (podobnie jak australijscy Aborygeni) przybyli do swoich krajów – rajów z wysp Azji Wschodniej – prawdopodobnie z Tajwanu.

Drugim pomysłem, zmierzającym do wyjaśnienia pochodzenia nazwy Hawaii jest ten, że wyspy wzięły swe imię od… imienia ich legendarnego odkrywcy, niejakiego Hawaiiloa.

Legenda o Hawaiiloa wygląda w skrócie tak. Nasz śmiałek pływał sobie po Pacyfiku i przypadkiem odkrył Hawaje (a tak, nie wszystkie odkrycia muszą od razu opowiadać o stłuczonych jajkach, katolickich królach, żądzy pieniądza, poszukiwaniu nowych szlaków handlowych itp. – w niektórych miejscach świata ludzie sobie po prostu pływają po oceanach i czasem coś znajdują. Ot, tak.) Kiedy więc nasz starożytny żeglarz stwierdził, że Hawaje są miejscem, w którym chciałby się zestarzeć, powrócił do swojej krainy – malowniczo określanej jako Ka ??ina kai melemele a Kane, czyli Ziemi żótego morza Kane. Z tego miejsca zabrał swoją rodzinę i ośmiu innych, dzielnych jak on, żeglarzy i w ten sposób skolonizował wyspy. To od jego imienia miała wziąć swą nazwę wyspa Hawaii, a od imion jego synów nazwano hawajskie wyspy Oahu, Kauai i Maui.

A skąd w tytule wpisu 101? Otóż uznałem, że świętowanie wpisu numer sto byłoby zbyt banalne. Upamiętniam więc sto pierwszy.

Ponadto informuję, że zachęcony przykładem Hoko jadę odpoczywać bez sieci w Bieszczady. Wracam za około tydzień.

See ya!

Comments (18) to “Hawaje 101”

  1. Miłego bieszczadowania Ci życzę i oczywiście bieszczadzkiej golonki :-)

  2. Odpoczynku miłego, hejho :)

  3. Dziękuję, dziękuję! Jeszcze jedna rundka po blogach i naprawdę zmykam :)

  4. Takiemu to dobrze, taki to pożyje (z golonką):D !

  5. Przykładem Hoko, dobre sobie… u mnie zadziałała siła wyższa a nie jakieś niskie zachcianki…

    Weź miód dla misia, bo inaczej możesz mieć problem z powrotem… :)

  6. Urlopu Ci życzę jak na Hawajach… np. na tej plaży od Zośki Loren… Waikiki Beach :-D

    Aż sobie musiałam sprawdzić na GoogleEarth, czy ona tam stale jest, ta plaża… ale jest – i wygląda niebiańsko… znaczy, oceanicznie ;-)

    P.S. A dlatego jak na Hawajach a nie w Bieszczadach, bo w tych drugich jeszcze wogle nie byłam i zawiść mnie zżera, na którą nawet sugestywne wizualizacje nie pomogą… jeszcze by pogorszyły; wolę nie próbować – wracam do Honolulu! :cool:

  7. Mam nadzieję, że dobrze wypocząłeś w tych Bieszczadach i że powrót do rytmu się udał. Napracuj tyle, żebyś mógł znowu na szlaki wejść bez poczucia winy, że net taki pusty bez Ciebie jak połoniny poza sezonem.
    Na połoniny, na niebieskie… :) )

  8. Komerski, wróciłeś?

    Eee… coś mi się zdaje, że Komerski pertraktuje z misiem :)

  9. Jestem, jestem, ale póki co udaję, że mnie nie ma – głównie przed sobą, czy właściwie przed tą częścią siebie, która gdera, że do roboty by się trzeba zabrać :) Post będzie po łykendzie – że tak rymnę.

  10. Komerski – no co z Was wyrośnie jak tak się guzdrzecie….

  11. To ja w takim razie sam tę golonkę zjadam….
    A Paulaner Oktoberfest tegoroczny jest taki sobie….

  12. …Oktoberfest dopiero pod koniec września…

  13. …jak sama nazwa wskazuje…

    P.S. Po weekendzie… ale chyba następnym :(

  14. Obywatelu Komerski – dajecie się prosić.

  15. Towarzysz Komerski bardzo każe się prosić… A nam tu ślina ciurkiem ciurkiem…

  16. No co jest z tym nowym wpisem?

  17. miłość cierpliwa jest!

  18. Komerski, ja tam Cię nie popędzam. :D

Post a Comment
*Required
*Required (Never published)