Wiosna, panie poruczniku!
Friday, April 25, 2008
No właśnie. Przyszła wiosna, świat się zieleni świeżymi barwami i można wychodzić na powietrze bez szalików, czapek i innych ocieplaczy. A żołnierze mogą wreszcie w zielonych mundurach kryć się w trawie. Nawet porucznicy. I właśnie dlatego dziś będzie o – baczność – poruczniku – spocznij.
Porucznik po angielsku wygląda tak: lieutenant. Napisałem ‘wygląda’ rozmyślnie, bo brzmi już inaczej. W zasadzie to brzmi na kilka sposobów. Amerykanie bowiem wymawiają to słowo mniej więcej jak lju’tenant, albo też lu:tenant, podczas gdy Brytyjczycy stosują częściej wymowę alternatywną – leftenant. Podobno dawniej wyspiarscy marynarze skracali to do l’tenant, ale tej wersji na żywo nie słyszałem.
Skąd taka rozmaitość? I czy rację mają Jankesi, czy raczej Anglicy? Spróbujmy zajrzeć pod kołderkę historii…
Podobnie jak wiele innych słów związanych z wojskowością (army – armia, captain – kapitan, corporal – kapral, sergeant – sierżant and soldier – żołnierz), lieutenant przywędrował na Wyspy i do języka angielskiego zza kanału, ze starofrancuskiego, po normańskim podboju (pamętamy ze szkoły – Wilhelm Zdobywca, bitwa pod Hastings, 1066 r, te rzeczy…). Słowo stanowi zbitkę dwóch innych – lieu, które oznacza miejsce (z łac. locus) oraz tenant - trzymający. Porucznik jest więc osobą, która trzyma miejsce kogoś innego, która je zajmuje, zastępując tę drugą osobę. Inaczej mówiąc – porucznik w razie potrzeby spełnia rolę starszego stopniem oficera, tudzież działa w charakterze jego zastępcy. Nota bene in lieu of we współczesnym angielskim oznacza właśnie zamiast czegoś, w miejsce czegoś. Lieutenant jest również bliskim krewnym używanego niekiedy na Wyspach słowa locum, które (wywodząc się z łacińskiej frazy locum tenens) oznacza zastępce, który pomaga nieobecnym kolegom ze swojego zawodu (takie zastępstwo jak w szkole).
Wychodziłoby więc na to, że bliżsi “prawidłowej” wymowie są Amerykanie. Badania jednak wykazały, że to Anglicy przejmując słowo, przejęli przede wszystkim jego oryginalną wymowę i taka właśnie powędrowała do Stanów z kolonistami, którzy zaczęli wymawiać lieutenanta na własną modłę dopiero w XIX w.
Niektórzy fachowcy sugerują, że leftenant narodził się, ponieważ w dawnych czasach często mylono u z v. To zupełnie dobra teoria, tym bardziej, że w XIV w. kiedy to po raz pierwszy znajdujemy lieutenanta w piśmie, język angielski nie posiadał jeszcze dwóch oddzielnych znaków. A jednak, choć to kuszące i eleganckie wyjaśnienie, nie musi wcale być prawdziwe. Oxford English Dictionary wskazuje bowiem, że teoria ta nie pasuje do faktów. W średniowieczu – tłumaczą autorzy OED istniała pisownia lueftenant (przykładem może być zachowany w archiwach szwajcarskiego kantonu Fryburg list, podpisany przez Ly Leuftenant douz Chastellent Davenche. Podobną pisownią posługiwali się w piętnastym stuleciu Szkoci i być może to od nich Anglicy przejęli wymowę, zmieniając jednocześnie ortografię.
Pojawiały się też pisownie leef-, lyff- i leif- co zdaje się potwierdzać, że skrybowie próbowali oddać wymowę bliską dzisiejszej brytyjskiej. Ale nie tylko, bo spotykamy także lyeu- i lew-, jak ulał pasujące do drugiej, amerykańskiej, co może sugerować, że niektórzy starali się wymawiać lieutenanta “bardziej po francusku”.
Noah Webster, autor sprzedanego w ponad 60 milionach egzemplarzy słownika Amerykańskiego słownika języka angielskiego Webstera (1828), był zwolennikiem reformy angielskiej ortografii na zasadzie “pisz jak mówisz” i sugerował, by porucznika zapisywać tak: lutenant.
Z kolei w 1835 roku James Fenimore Cooper w swojej pracy politycznej The American Democrat (“Amerykański demokrata”) sprzeciwiał się podobnym pomysłom, utrzymując, że propozycje Webstera “nie są wystarczająco przekonujące” (there is not sufficient authority) i że “prawdziwą wymową” jest wymowa brytyjska…
Ciekawymi rzeczami zajmowali się amerykańscy demokraci…