Kalifornijskie śnienie (II) – Californication

Wspominana w zeszłym tygodniu idylliczna (?) wizja wyspy – Kalifornii – na której kobiety żyją zupełnie pozbawione męskiego towarzystwa, przeniosła się z okolic Indii do Nowego Świata (choć pamiętajmy, że oba te miejsca nie były do końca rozłączne w świadomości ówczesnych Europejczyków) pojawia się też w zapiskach z pierwszej wyprawy Krzysztofa Kolumba.

 Indianie utrzymywali, że po drodze można natknąć się na wyspę Matinino, która wedle podań zamieszkana była wyłącznie przez kobiety, z których admirał bardzo chciał zabrać pięć lub sześć, aby mogły porozmawiać z królem i królową… ale wtedy (tubylcy) powiedzieli, iż pewne jest, że owe kobiety miewają mężczyzn, którzy w określonej porze roku przypływają do nich z oddalonej od dwanaście lig wyspy zwanej Karib i że jeśli po takiej wizycie przychodził na świat syn, to odsyłany był do nich (mężczyzn) jeśli zaś dziewczynka, to zostawała z kobietami.

Skuszony podobnymi opisami ziemskiego raju, na równi z pełnymi powabu poszukiwaniami mitycznej cieśniny Anian (która miała stanowić morską drogę z Europy do Azji i z którą wiąże się ciekawe polonicum) skłoniła Hernana Cortesa do wysłania na przełomie lat 30 i 40 XVI wieku kilku ekspedycji, które miały zbadać zachodnie wybrzeża Nowej Hiszpanii. Pierwsza z nich odkryła Zatokę Kalifornijską i Półwysep Kalifornijski, co położyło kres spekulacjom iż  Kalifornia jest w istocie wyspą.

Zanim to jednak nastąpiło Cortes, 15 października 1524 roku pisał w liście do króla:

Podobnie opowiedziano mi historię pochodzącą od ludzi zamieszkujących prowincję Cihuatlán, któraz cała mocą potwierdzała istnienie wyspy zamieszkanej przez same kobiety, żyjące bez mężczyzn. Ci drudzy mają tam docierać co pewien czas z kontynentu, kiedy to kobiety im się oddają. Jeśli z takiego związku narodzi się kobieta zostaje na wyspie, jeśli nie, chłopczyk zostaje oddalony; wyspa ta ma znajdować się o dziesięć dni drogi od ich prowincji; wielu z nich tam było i widziało rzecz na własne oczy. Ponadto powiadają, iż jest ona bogata w perły i złoto. Jestem gotów by poznać prawdę na ten temat i przekazać swą wiedzę waszej wysokości.

Pomysł i nadzieja, w myśl których Kalifornia miałaby być wyspą wcale jednak nie umarły. Jeszcze przez ponad sto lat taka wyspa pojawiała się na mapach.

W latach 1535-36 sam Cortes odniósł porażkę w swych zmaganiach z Kalifornią. Próbował bowiem bezskutecznie założyć kolonię w La Paz, ale przegrał z naturą. Pierwszym człowiekiem, który z niezbitą pewnością nazywał Kalifornię Kalifornią jest natomiast wysłany na Półwysep Kalifornijski w celu potwierdzenia odkryć Cortesa (ówczesny wicekról hiszpański – Mendoza – bardzo konkwistadora nie lubił i mu nie ufał) Hernando de Alarcon.

Comments (20) to “Kalifornijskie śnienie (II) – Californication”

  1. No tak, jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o spódniczki… :D

  2. Żeby to jeszcze rzeczywiście o modę szło.. . ;)

  3. “Pierwszym człowiekiem, który z niezbitą pewnością nazywał Kalifornię Kalifornią jest natomiast wysłany na Półwysep Kalifornijski w celu potwierdzenia odkryć Cortesa (ówczesny wicekról hiszpański – Mendoza – bardzo konkwistadora nie lubił i mu nie ufał)”
    cos tu sie chyba panu zjadlo

    a poza tym uważaj na to “Californication”. Red Hot Chili Peppers są czuli na punkcie tego zwrotu, gdyż utrzymują, że to oni go wymyślili. Pozwali ponoć nawet twórców serialu o tej dźwięcznej nazwie (który to serial polecałem ci kiedyśtam).

  4. PMK – fakt że to zdanie jest nienajładniejsze ale co się zjadło? To ty nie przekleiłeś nazwiska boldem…
    A na Californication będę uważać – obiecuję.

  5. Do dziś język hiszpański tam kwitnie.

  6. cos mi sie chyba nie wyswietlalo. mea culpa, przyznaje sie.

  7. Wyspa zamieszkana przez same kobiety, do których przypływa się raz w roku, aby popracować nad przedłużeniem gatunku wybitnie mocno oddziałuje na męską wyobraźnię.

    Ciekawe jaka wyspa oddziaływała by równie mocno na wyobraźnię kobiecą?
    “Podobnie opowiedziano mi historię pochodzącą od ludzi zamieszkujących prowincję Cihuatlán, która z cała mocą potwierdzała istnienie wyspy zamieszkanej przez samych mężczyzn, żyjących bez kobiet. Mężczyźni ci wcale nie piją alkoholu ani nie oddają się innym niepożytecznym czynnościom ale przez dni całe pracują w pocie czoła, a płody swojej pracy przesyłają w łodziach do mieszkających na innej wyspie kobiet. Kobiety te nie dość, że mają wszelkich produktów pod dostatkiem to jeszcze mogą całe dnie spędzać na plotkach i spotkaniach towarzyskich. Raz tylko, na koniec roku przesyłają krótką informację mężczyznom: W przyszłym roku prześlijcie wszystkiego dwa razy więcej!” :cool:

    To jest oczywiście niewinny żart…

  8. Ciekawe jaka wyspa oddziaływała by równie mocno na wyobraźnię kobiecą?

    Wyspa, na której jest ktoś mądrzejszy ode mnie :)

  9. W taką pogodę jak dziś to bym chciała być w jakimś ciepłym zakątku tej Kalifornii … :D

  10. Jolinku, przecież tam są trzęsienia ziemi, to strach… :)

  11. Hoko ja mam szczęście … mnie trzęsienie ominie … :)

  12. Mam drobne pytanie uściślające (bo może ja żyję w nieświadomości) – czy “Malwinka” to jest drugi nick Dru’?

  13. No, Torlin, to teraz nie chciałbym być w Twojej skórze

  14. :lol:
    :lol:

  15. Ja błagam o litość, w tym kotle już jest za gorąco. I nie mieszajcie tak tą wielką łyżką. Ale dlaczego po naciśnięciu nicku “Malwinka” ukazuje się Dru’?

  16. A ja mam podobne pytanie jak Torlin. Czy Malwinka to jest mój drugi nick?! :lol:

  17. Dru – Ależ skąd! Pani Malwinka mieszka tutaj: http://malwinka.blog.pl/

  18. i tutaj
    http://my.opera.com/baby_lato/albums/

  19. O, kot tam jest :)

    I, czyżby, Niedźwiedź? :)

  20. E tam Hoko niedźwiedź – zauważ jakiej przeglądarki Pani Malwinka używa ;)

Post a Comment
*Required
*Required (Never published)