Pumpernikiel

Swego czasu pisałem o bułkach grahamkach, dziś będzie o chlebie. Ale nie o chlebie naszym powszednim tylko o pieczywie z mąki żytniej z miodem, melasą lub słodem, o gorzkawosłodkim smaku i ciemnobrunatnej barwie uzyskanej podczas długiego (około 20 godzin) pieczenia w formie, cienko pokrojone i paczkowane (PWN)

Znaczy się o pumperniklu będzie. Po angielsku pumpernikiel to – jakże zaskakująco – pumpernickel. Uderzające podobieństwo obu słów bierze się stąd, iż oba pochodzą od niemieckiego… pumpernickel. W niemieckim słowo to pojawiło się najpóźniej w 1663 roku, choć wzmianki o produkowanym w Westfalii (rodzimym regionie naszego tytułowego pieczywa) czarnym chlebie znaleźć można już w 1450 r. Co oznacza?

Jesteście pewni, że chcecie to wiedzieć? Cóż… proszę bardzo.

Pumpern to po niemiecku puszczać gazy, prukać, puszczać bąki itd. Jeśli ktoś wie, co po angielsku oznacza to fart (a nie oznacza poszczęścić się) to jesteśmy w domu – to właśnie to słowo. Nickel z kolei oznacza diabła, demona. Imię Mikołaj (Nicholas) w germańskiej i anglosaskiej kulturze często wiążę się z nieczystymi siłami. Old Nick (Stary Mikuś) to jedno z tradycyjnie anglosaskich przezwisk diabła. (Tak, zgadliście – nazwa metalu nikiel też pochodzi mniej więcej stąd – Kupfernickel to nic innego jak diabelska miedź – nikiel bowiem bardzo przypomina bardziej szlachetną koleżankę.)

Angielskie (a także niemieckie i polskie) pumpernickel nie oznacza nic innego jak diabelstwo, które powoduje nadmiernie częste i/lub głośne puszczanie gazów.

Pierwsze pisemne wystąpienie słowa notujemy w angielszczyźnie w roku 1756 w książce Thomasa Nugenta The Grand Tour (Wielka wycieczka) – ponad 1000 stronicowym dziele stanowiącym jeden z kamieni węgielnych w rozwoju nowożytnej turystyki – w którym czytamy:

Their bread is of the very coarsest kind, ill baked, and as black as a coal, for they never sift their flour. The people of the country call it Pompernickel, which is only a corruption of a French name given it by a gentleman of that nation, who passed through this country. It is reported, that when this coarse bread was brought to table, hye looked at it and said, Qu’il etoit bon pour Nickel, That it was good for Nickel, which was the name of his horse.

(Chleb jadają jak najbardziej ordynarnego gatunku, źle wypieczony i czarny niczym węgiel ponieważ nie mają we zwyczaju przesiewać mąki. Tutejszy naród mówi nań Pompernickel, co stanowi przekręcenie nazwy francuskiej, którą temu pieczywu nadał pewien francuski dżentelmen przejeżdżający ongi przez tę krainę. Powiada się, że kiedy zobaczył na talerzu ten zgrzebny rodzaj chleba, zawołał: Qu’il etoit bon pour Nickel – To dobre tylko dla Nickela. Nickel’em zwano zaś jego wierzchowca. )

W późniejszych wersjach powyższej historyjki okazuje się nawet, że bezimiennym Francuzem o delikatnym podniebieniu miał być sam Napoleon Bonaparte. Ładne ale cóż, nieprawda.

Comments (7) to “Pumpernikiel”

  1. Ja też słyszałem historyjkę o koniu. Teraz zaś zabłysnę w towarzystwie. :)

  2. Etymologia ludowa poszczególnych nazw na całym świecie jest niezmiernie popularna. Ludzie to uwielbiają. I naukowcy mogą sobie gadać, a każdy wie, że Częstochowa dlatego tak się nazywa, bo się “często chowa” pątnikom maszerującym w jej kierunku.
    A ja, mimo, że uwielbiam ciemne pieczywo, tego ustrojstwa nie lubię.

  3. Torlin: Jest jeszcze wersja, że Częstochowa należała do niejakiego Częstocha, że to była “częstochowa zagroda”. Nie wiem, czy któraś z tych dwóch wersji jest prawdziwa. I nie dziwię się, że nie lubisz. Paskudztwo. Ja bym nawet konika tym nie karmił.

  4. Paskudztwo. ja mam z tym na dodatek złe doświadczenia – jak byłem mały (no, powiedzmy: nieduży), widząc to w sklepie zawiniete w jaiś przezroczysty papierek, pomyślałem, że być może to jakiś rodzaj piernika i sobie kupiłem… uch, ale byłem zły… :)

  5. Drogi Komerski!
    Ja przepraszam, że tak na poważnie. Nazwa “Częstochowa” właśnie jest nazwą odimienną związaną z imieniem Częstoch. To jest prawda. Ale istnieje coś takiego, jak etymologia ludowa, dla której takie etymologiczne prawdy źle brzmią.
    No bo co to jest za atrakcja, gdy powiemy, że nazwa “Sandomierz” pochodzi od imienia Sendomir? Przecież o wiele lepiej brzmi, że to jest “San zmierzający do Wisły”.
    Nawet moje miasto to dotknęło. Warszawa pochodzi od imienia Warcisław, a każde dziecko słyszało o Warsie i Sawie i o okrzykach “Warz, Sawo”.
    Na drugi raz będę dowcipniejszy. Postaram się.

  6. Torlin: Nie ma potrzeby cały czas dowcipkować. Ja po prostu nie wiedziałem, która z wersji jest poprawna. Teraz już wiem. Dzięki :)

  7. najsmaczniejszy chleb na swiecie i do tego diabelnie zdrowy.

Post a Comment
*Required
*Required (Never published)