Prawa Murphy'ego? Eee – znaczy czyje?

Od czasu do czasu wszyscy zabawiamy się czytaniem/układaniem/rozmyślaniami nad gorzką celnością tzw. Prawa Murphy’ego, które w swoim podstawowym sformułowaniu brzmi “Jeśli coś może pójść źle, to na pewno tak właśnie się stanie.” (If anything can go wrong, it will.) Inne sformułowania, czy raczej wariacje mniej lub bardziej zgorzkniałych homo sapiens idą co najmniej w setki.

Kimże jednak był ów geniusz? Ów Jedyny-Filozof-Wszech-Czasów? Ów Prawodawca? Kim był, człowiek, który sformułował Pierwsze Prawo? Kim był Murphy?

Tradycja chce, by tym Murphy’m ochrzcić kapitana Eda Murphy’ego, jednego z inżynierów pracujących pod kierunkiem pułkownika J.P. Stappa, nad stworzeniem i (później) ulepszaniem rakietowych sanek – pojazdu szynowego o napędzie rakietowym, stosowanego do badania wpływu przyspieszeń na organizm ludzki i inne przedmioty, których z różnych względów nie można było testować w samolotach (rekord prędkości tych “sanek” wynosi 10325 km/h). Testy te odbywały się podówczas w bazie Muroc Fields, w Kaliforni. Bazę tę lepiej pewnie skojarzymy, jeśli powiem, że została w 1949 roku przemianowana na bazę Edwards. Otóż właśnie (w tym samym 1949 roku) kapitan Murphy miał powiedzieć do jednego ze swoich techników, który niewłaściwie połączył ze sobą dwa urządzenia, “Jeśli coś może pójść źle, to to na pewno właśnie tak się stanie.” Parę tygodni później, na konferencji prasowej, pułkownik Stapp miał powiedzieć, że wysoki poziom bezpieczeństwa eksperymentów prowadzonych w ramach jego projektu naukowcy i technicy zawdzięczają właśnie posłuszeństwu Prawu Murphy’ego.  Tak głosi najpopularniejsza wersja, choć nikomu nie udało się odnaleźć potwierdzonego cytatu. Także i sama konferencja mogła mieć miejsce kilka lat później. Washington Post z 29 grudnia 1954 cytuje wypowiedź Stappa:

But I have learned to rely on the engineers and mechanics to take care of everything foreseeable and to accept the unforeseen and unknown as the payoff part of the experiment.

(Nauczyłem się jednak polegać na inżynierach i mechanikach. Wiem, że za każdym razem starają się oni zapobiec wszelkim przewidywalnym problemom. Z drugiej strony jednak rozumiem,  że nieprzewidywalność i zaskoczenie są nierozerwalnie związane z każdym eksperymentem.)

Samo wyrażenie prawo Murphy’ego pojawiło się drukiem po raz pierwszy w roku 1955 w czasopiśmie Aviation Mechanics Bulletin  z 11 maja.

Dużo ciekawsze jest jednak to, że samo prawo wcale nie zostało odkryte przez kapitana Murphy’ego. Tytuł ten mógłby przypaść panu Adamowi Hull Shirkowi, który w piśmie The Sphinx – branżowym periodyku amerykańskich iluzjonistów – napisał w artykule pt: “O wydostawaniu się z więzów i innych przedmiotów” (On Getting Out of Things) – numer z września 1928

It is an established fact that in nine cases out of ten whatever can go wrong in a magical performance will do so. The great professors of the art are not immune from the malignancy of matter and the eternal cussedness of inanimate objects.

(Powszechnie wiadomo jest, iż w dziewięciu przypadkach na dziesięć, gdy podczas magicznej sztuki coś może się nie udać, to z pewnością tak właśnie się wydarzy.  Nawet najwięksi nauczyciele fachu nie są odporni na złośliwość materii ani na odwieczną krnąbrność przedmiotów nieożywionych. )

Nawet i przypisywanie odkrycia Prawa  Murphy’ego panu Shirkowi może być błędne. Otóż w pochodzącej z 1913, wydanej w Londynie, pracy The Magic Wand (Magiczna różdżka)  w rozdziale How Conjurers Research (O badaniach sztukmistrzów) nieznany autor napisał:

There is an old saying among conjurers that it is impossible for a performer to know a trick thoroughly well until everything that can possibly go wrong with it has gone wrong – in front of an audience

(Prestidigitatorzy powtarzają niekiedy starą prawdę, iż sztukmistrz nie może pochwalić się dogłębną znajomością numeru, dopóki w obecności widzów nie przydarzy mu się każda możliwa w tym numerze pomyłka i nie spotka go każdy możliwy w tej sytuacji pech.)

Najprawdopodobniej więc rzeczywistym, czy może lepiej – pierwszym -  odkrywcą Prawa Murphy’ego był jakiś anonimowy iluzjonista. To zresztą chyba nic dziwnego. Sztukmistrze – ludzie zawodowo zajmujący się wykorzystywaniem zakamarków psychiki bliźnich – dobrze potrafili ująć w słowa i tę ludzką potrzebę, by każdą z niedoskonałości własnych złożyć na karb jakiegoś quasi-naturalnego zrządzenia świata…

Comments (18) to “Prawa Murphy'ego? Eee – znaczy czyje?”

  1. Taaa… ;) Myślę, że ludzie po prostu nie lubią próżni i zawsze muszą znaleźć kogoś, komu mogą coś przypisać. Dzięki temu mamy choćby Gala Anonima. Niby anonim, a wszyscy wiedzą o kim mowa i co napisał (przynajmniej ci, co na lekcjach uważali ;) ) Poza tym, zawsze łatwiej jest zwalić swe niepowodzenie na pech, czy złośliwość materii, niż przyznać się do błędu lub przeoczenia.

  2. Etam, jakby to prawo rzeczywiście działało, to pewnie nie powstałoby ani życie, ani, tym bardziej, cywilizacja technologiczna. Chyba że przyjmiemy punkt widzenia, iż te rzeczy to właśnie najgorsze z możliwych rozwiązań… :)

  3. Hoko: ad 1 Ktoś kiedyś powiedział: “Najprościej byłoby się nie urodzić, ale nikomu się to jeszcze nie udało.”
    ad 2 – Przypomnij sobie choćby Rousseau

    Ramzel: To w sumie ciekawe, bo ja nie wiem, czy wiemy o kim mowa, gdy mówimy “Gal Anonim”, chyba właśnie nie…

  4. Uwielbiam Prawa Murphy’ego, są niesłychanie prawdziwe. “Jeżeli szukasz czegoś w sześciu szufladkach, to to, czego szukasz, będzie na pewno w szóstej”. Ostatnio czytałem Prawa Murphy’ego w wojsku, ryczałem ze śmiechu, jak są prawdziwe. “Najbardziej niebezpieczny na polu walki jest dowódca z mapą”. Mnie się wydaje, że wiele myśli można wytłumaczyć naukowo, że kanapka spada zawsze masłem do dołu, czy dlaczego urywa się sznurowadło, gdy się śpieszysz. A ile razy powtarzamy o “złośliwości rzeczy martwych”. Coś w tym jest.
    A prawo, które jest dla mnie cudowne swoją mądrością jest: “Jak długo trwa minuta zależy, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz”.
    Jak to napisałem, przypomniał mi się cudowny dowcip – “Student pyta profesora, żeby ten mu wytłumaczył, co to jest czasoprzestrzeń. Profesor się namyślił i mówi, że wytłumaczy na przykładzie. Kierownik mówi do robotnika kopiącego rów – kop od tego drzewa do w pół do piątej”.

  5. To ja znam nieco ostrzejszą wersję tego dowcipu…

    Komerski: kolejne fałszywe stwierdzenie :) (że się nie udało). A Rousseau miał kuku na muniu ;)

  6. Hoko: Ale za to jakie mądre rzeczy pisał ów Rousseau. :)

    Z praw to zawsze bardzo podobało mi się: Kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru.

  7. Hoko!
    Wyślij mi na torla(at)interia.pl tę ostrzejszą wersję dowcipu, bo ja nie znam.

  8. Hoko: a) A komu się udało??? b) Ty scjentysto obrzydliwy!
    Torlin: Nigdy nie podawaj w internecie swojego maila w ten sposób, bo zaleje Cię spam. Dobrym pomysłem jest np. wywalenie małpy i zastąpienie ją – (at)

  9. To może zmień Torlinowi ów komentarz?
    Ja też nie wiedziałem, że tak nie można robić.

  10. Te prawa łączą się z pewną osobliwością psychologiczną – gdy coś jest bardziej nasiąknięte emocjami, niezwykłością, tym lepiej to zapamiętujemy. Dlatego pamiętamy to, że znaleźliśmy dokument w ostatnim pliku w którym szukaliśmy a nie pamiętamy, że wcześniej miliard razy znajdowaliśmy go gdzie indziej :> na tej samej zasadzie panuje przekonanie, jakoby noce pełni księżyca były bezchmurne – wzięło się to z tego, że lepiej zapamiętujemy pełnię bez chmur – ten widok jest dla nas bardziej przejmujący niż bezchmurna noc tylko ze srebrnym rogalikiem :>

    I racja, nie można dawać pełnego adresu mejlowego ;) Są specjalne programy, które wyszukują takie adresy ze stron i wklejają do baz danych spamu. Dlatego też wordpress nie ujawnia wpisanego poniżej loginu adresu ;)

  11. Teloch: Racja, nie wiem tylko, czy tu chodzi o emocje czy po prostu o to, że lepiej pamięta się sytuacje odstające od normy.

    Torlin, Dru – zmieniłem :)

  12. Pisząc te słowa też właśnie przebiegło mi to przez myśl, więc dodałem szybko po przecinku “niezwykłością” :P

    Ps. Moderowanie komentarzy? :> problem ze spamem? :>

  13. Teloch: Tylko za pierwszym razem… jak już wiesz. I raczej nie myślałem o radzeniu sobie ze spamem co z kretynizmem ;)

  14. Kawałek na poważnie. Nasz wieloletni odbiór bodźców stanowi specyficzne nagromadzenie, akumulację wszystkich zarówno sensorycznych, jak i percepcyjnych doświadczeń całego naszego dotychczasowego życia. Są one przechowywane w pamięci w postaci wzorców percepcyjnych umożliwiających swoistą interpretację czyli dekodowanie pobieranych informacji, a wzorce te stworzone zostały w efekcie doświadczeń, myślenia, emocji, intuicji, a także spostrzegania pozazmysłowego. Czyli mówiąc prościej, nasz mózg, aby się nie przegrzać, wkłada do szufladek w mózgu konkretne zdarzenia i w wyniku zaistnienia czegokolwiek najpierw dokonuje przejrzenia szufladek. Tak działa nasza percepcja. na takiej właśnie zasadzie działają Prawa Murphy’ego – zgadzam się z Telochem. jeżeli jedno z praw wojskowych mówi: “Jeżeli natarcie postępuje bez przeszkód, to znaczy ładujemy się w pułapkę” – możemy być pewni, że jest to oparte na bazie tysiącletnich doświadczeń. Mózg ludzki lubi mieć wszystko usystematyzowane, łatwiej mu pracować.
    Komerski – dzięki.

  15. Termin “spostrzeganie pozazmysłowe” jest wg mnie wewnetrznie sprzeczny :)

    Torlinie: to z pułapka nie może być oparte na tysiącletnich doswiadczeniach, gdyż tego typu doświadczenia nie dziedziczą się :) A to “usystematyzowanie” w przypadku naszych “praw” jest po prostu uproszczeniem – bo mózg lubi upraszczać, nawet jeśli te uproszczenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – statystycznie są pomocne, bo pozwalają zachować złudzenie panowania nad sytuacją.

    Komerski: chyba nie chcesz powiedzieć, że wszyscy, którzy żyją (i żyli) wyczerpują zbiór wszystkich którzy mogliby żyć… A ci, którzy mogliby zyć, a z takich czy innych wzgledów nie żyją (i nie żyli) (np. trzeci bliźniak), to własnie ci, którym sie udało…

  16. Hoko: Widzę, że inaczej interpretujemy to, co cytowałem. Wg mnie tam było takie milczące “nikomu z żyjących”…

  17. Wybacz, ale nie podejrzewałem, że chcesz tracić czas na dyskusję o tautologii :)

  18. [...] ludzie wykształceni a wrażliwi wąchaliśmy razem kwiaty, a także paraliśmy się filozofią i prawem. Robiliśmy jeszcze wiele innych rzeczy, ale o tym sza! Mieliśmy więc kupę zabawy, czy jak to [...]

Post a Comment
*Required
*Required (Never published)