Angielskie gugle, wiki i slaszdoty

Gruchnęła dziś wiadomość, że w najnowszym wydaniu Oxford English Dictionary pojawi się wyraz wiki - oznaczający “serwis internetowy udostępniający użytkownikom edycję własnej treści”. To już kolejne po google słowo ze świata Internetu wkraczające z hukiem na karty oficjalnej angielszczyzny.

Tak naprawdę redaktorzy z Oksfordu nie zrobili nic więcej, jak tylko usankcjonowali istniejącą praktykę językową. Nowe, powszechne zjawiska językowe spowodowały wymóg powstania nowych słów i zanim szanowne gremia zdołały się zorientować masy zaczęły się nimi na co dzień posługiwać.

Zacząłem się zastanawiać, czy u nas jest coś takiego możliwe. Najpierw przyszło mi do głowy, że gdyby PWN wprowadził – dajmy na to – oba powyższe wyrazy do Słownika Języka Polskiego podniósłby się szum i wołanie o zachowanie czystości polszczyzny a także wysuwanoby inne zastrzeżenia. I rzeczywiście – pomijając kwestie “ideologiczne” Anglosasom jest łatwiej.

Przede wszystkim w ich języku nie ma problemu z używaniem czasowników odrzeczownikowych – mamy więc: hammer (młotek) i to hammer (wbijać młotkiem, walić jak młotem). U nas podobna sztuczka jest średnio możliwa. Polacy nie mogą młotkować. Warto tu zauważyć, że z wiki, które jest przede wszystkim rzeczownikiem problem poloniści mieliby mniejszy. Gorzej z google w charakterze czasownika. Widać to choćby po wynikach – nomen omen – wyszukiwania w Google. Wiki na polskich stronach pojawia się 1 200 000 razy, podczas gdy guglować znajdujemy razy 589 (googlować, które aż kłuje brzydotą w oczy – 8 210 razy, dużo lepsze góglować notuje jedynie 16 wystąpień) Wyraźnie wychodzi tu także problem z pisownią.

Można oczywiście częściowo obejść problem stosując opisy – “wyszukać w Google” – ale co z wiki? Ten wyraz ma najwięcej szans na wejście do naszego języka, właśnie z tego powodu.

Ja ostatnio natrafiłem w tłumaczonym opowiadaniu na czasownik slashdot. Oznacza on:

  1. trafić na stronę główną serwisu Slashdot i
  2. w wyniku tego przekroczyć limit transferu określony przez hosta utrzymującego naszą stronę

Czasem słowo to przybiera oba znaczenia naraz, czasem nie. Ja wybrałem jedyne rozwiązanie, jakie przyszło mi do głowy: “trafić na stronę główną Slashdota”, ale oczywiście, chcąc nie chcąc, utraciłem czające się w kilku zdaniach w tle to drugie znaczenie.

Jak nasz język wybrnie z tego problemu nie mam pojęcia – warto może tylko przypomnieć, że na co dzień posługujemy się słowami kserować i ksero pochodzącymi od nazwy firmy Xerox, a moja babcia do końca życia na odkurzacz mówiła elektroluks (także nazwa firmy). [edit: Jak słusznie przypomniał hlmi stałym gościem przy polskim językowym stole jest też rower ] Może więc jest jakaś nadzieja?

P.S. Wszystkim tym, których zainteresowały uniwersyteckie podcasty – poguglowałem trochę i polecam doskonały blog Open Culture. Tam można znaleźć dużo więcej darmowych materiałów audio z zachodnich uniwersytetów.

Comments (11) to “Angielskie gugle, wiki i slaszdoty”

  1. Mamy też “rower” ;)

  2. Dzięki za przypomnienie – zupełnie wyleciał mi z głowy:)

  3. Czy można prosić o krótką wykładnię.

    Dlaczego googlować razi w oczu i dla czego poprawniej jest góglować?
    Mnie szczerze mówiąc żadne się nie podoba ale ze względów estetycznych to najmniej razi mnie googlować.
    Nie zmienia to faktu, że to nie moje poczucie estetyki powinno rządzić językiem.

  4. I ten slaszdot (2) też jest dla mnie tajemniczy. Dlaczego właśnie trafienie na stronę *tego* serwisu i przekroczenie limitu transferu danych. Cóż wyjątkowego robi ten serwis?
    Mogę natomiast dorzucić adidasy. :)

  5. Też mnie ten transfer intryguje – w każdym razie na wszelki wypadek nie wchodziłem na tę stronę…
    A u mojego sąsiada guglują indyki… :D

  6. Już spieszę z wyjaśnieniami – co do “kłucia w oczy” to oczywiście chodzi o wyłącznie mój subiektywny osąd. To, że Wam podobają się zupełnie inne opcje tylko dowodzi, że “guglowanie” nie jest prostą sprawą.

    Slashdot – http://pl.wikipedia.org/wiki/Slashdot_effect

  7. Dzięki za wyjaśnienie. :)
    Myślałem, że może są jakieś nieznane mi zasady.

    Adidasy, adidasy… :D

    Mam jeszcze jedną prośbę. Słuchałem kilka razy ale mój angielski zdaje się być za słaby by usłyszeć adres bloga o którym mówi Margret. W drugim wykładzie mówi że coś tam można znaleźć. Czy ktoś może lepiej ode mnie usłyszał jego adres?

  8. spieszę z pomocą.

    http://calhistory5.blogspot.com/

    tam są głównie outline’y z wykładów i mapki do rozpoznawania :)

  9. Thank you, thank you, thank you, thank you, thank you… :)

  10. Łeee… guglOWAć? Wszyscy (tak, wiem, uważać na nisko latające kwantyfikatory… prawie wszyscy) moi znajomi, chłop w chłopa i baba w babę, używają wdzięcznego i jakże zwięzłego guglać. I wyguglać.

  11. To faktycznie ładne. Ale widzisz – tym bardziej dobrze by było, gdyby ktoś to sformalizował. Ja z tą Twoją formą spotykam się po raz pierwszy… serio, serio…

Post a Comment
*Required
*Required (Never published)